Zeszłego lata pierwotne żywioły spiskowały, by spustoszyć Grecję, kolebkę zachodniej cywilizacji. Wiele śródziemnomorskich wysp zostało porwanych przez wodę, powietrze, a zwłaszcza ogień, pozostawiając po sobie ślad gruzu. Helios, bóg słońca, którego posąg na Rodos był m.in siedem cudów starożytnego świata, sprowadziły na tę wyspę wysoką temperaturę i wznieciły setki pożarów. W przybrzeżnym Aleksandropolis lasy sosnowe zostały „zredukowane do poczerniałej, szkieletowej kory”. według Reutersa , podczas gdy pożary w lesie Dadia, w którym znajduje się piękny rezerwat przyrody, spłonęły 281 mil kwadratowych, czyli obszar mniej więcej wielkości Nowego Jorku. W całej Grecji trzeba było ewakuować dziesiątki tysięcy ludzi, zarówno mieszkańców, jak i turystów, co stworzyło wstrząsające sceny, w których ojcowie trzymają dzieci na plecach i matki dźwigają na ramionach wszystko, co trzeba ze sobą zabrać. Całe rodziny wysiedlone nie przez wojnę czy przemoc, ale przez zmiany klimatyczne. (Z Fatima Bhutto)